Ochryda. To jedno miejsce!
Wpis 34
Wpisywałem ostatnio na couchsurfingowym profilu liczbę krajów, w których byłem. Wyszło trzydzieści cztery… Ni to mało, ni to dużo. Jednak trochę naszło mnie na podsumowania i wybór najlepszego miejsca, w którym byłem. Na początku myślałem o pięciu miejscach:
- Porto
- Londyn
- Chorwacja
- Ochryda
- Norwegia
Dodałbym jeszcze Japonię, ale to byłaby przesada oceniać miejsce po ośmiu godzinach pobytu. Jeszcze dwa lata temu myślałbym o Paryżu, ale teraz mi przeszło. Co więc wybieram i co mnie najbardziej zaskoczyło, zadowoliło i zastygło w pamięci?
Ochryda!
Rok temu pojechaliśmy tam w drodze do Albanii. Do tej pory chyba wszyscy uczestniczy tej wycieczki lepiej wspominają dwudniowy przystanek w Ochrydzie niż pobyt w kraju bunkrów. Jest tam piękne jezioro z czystą wodą, przejrzystą jak nigdzie. Można jeść tanie ryby, wypożyczać za grosze rowerki wodne i siedzieć w środku sezonu w pół pustym barze plażowym. Nocleg znalazł nam się tam sam. Łaziliśmy po mieście i w końcu ktoś zapytał, a my odpowiedzieliśmy i zamieszkaliśmy w mieszkaniu trzypokojowym z jakimiś Czechami. Czym więc jest Ochryda?
To możliwość wypożyczenia różnego pływającego dziadostwa i wypłynięcia sobie na środek jeziora, poskakania do wody i podpłynięcia pod wysokie skały.
To tanie bary na plaży. Czyli możliwość urlopowania na całego w cenie starej flądry w Łebie.
To piękne zabytki. Chociaż są szpecone nową architekturą sporo miejsc jest urokliwa jak Cerkiew św. Jana Teologa.
To również tanie i wielobarwne targowiska. Setka rodzajów papryki, warzywa i owoce, których u nas nie ma. w kraju rolniczym na brak towaru na targowiskach nie można narzekać.
Jeśli wahacie się między Łebą a Saint-Tropez wybór wydaje się oczywisty. Ochryda!
Najnowsze komentarze