Świat przyjechał do Krakowa, czyli o ŚDM
Wpis 50
Nigdy nie napisałem nic o Krakowie, bo przecież tu mieszkam. Jednak okazja, która nadarzyła się pod koniec lipca 2016 r., sprawiła, że będąc krakowianinem od urodzenia, czułem się obco w swoim mieście. Na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa przyjechało bowiem z paręset tysięcy ludzi z innych krajów. I tak w tramwaju rozmawiało się po portugalsku, hiszpańsku czy włosku. W sklepie ustawiał się tłum Panamczyków, a na ulicy powiewało mnóstwo flag reprezentujących Wyspy Cooka, Irak czy Egipt.
Tak się złożyło, że pracuję obok Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i już na parę tygodni przed ŚDM spotykałem grupy pielgrzymów. Chociaż sam w imprezie udziału nie brałem, to wielobarwny tłum, który piknikował na Plantach, zajmował ulice najodleglejszych dzielnic, czy towarzyszył w drodze do pracy był przez te parę dni częścią mojego życia. Wybraliśmy się jednego dnia na wieczorny spacer. Sporo pielgrzymów zrobiło sobie wolne od kolejnej mszy i po prostu zwiedzało Kraków, czy piło piwo na Plantach. W pewnym momencie znaleźliśmy się w tłumie ludzi. Około pół miliona ludzi wracało z Błoń. Komunikacja utknęła, na Placu Szczepańskim byliśmy we Francji, parę metrów dalej już otoczyli nas Włosi. W środku nocy jakiś Juan Carlos dzwonił domofonem, by go wpuścić. Pomylił mieszkania. Bus, którym jeżdżę czasem do Klucz, tym razem w jednej trzeciej wypełniony był gośćmi z Argentyny. Przez parę dni Kraków się zmienił, czy dziś zostało coś z tego? Nie wiem, ale jestem pewien, że odrobina egzotyczności nam nie zaszkodzi i pewne zachowania powinniśmy wprowadzić w swoim życiu. Zresztą o wykorzystywaniu parku do piknikowania pisałem już przy okazji postu o Berlinie.
Następne ŚDM w Panamie, stąd też Kraków zalała fala Panamczyków z ich prezydentem włącznie. Mam nadzieję, że oni też w jakiś sposób skorzystają z tego wydarzenia, a nie tylko na nie wyłożą kasę.
Pierwszy na blogu wpis o Krakowie!
Bardzo dobrze wspominam ŚDM, wydarzenie to było dla tego miasta niezwykłe, ja osobiście jakoś nie potrafię myśleć o nim inaczej niż pozytywnie. Ale uważam, że prawie każdy Krakowianin, i ci którzy byli w to emocjonalnie wciągnięci, i ci zupełnie zdystansowani – żałowaliby, gdyby opuścili to miasto na ten tydzień. A z tych, którzy zdecydowali się wyjechać z Krakowa (przestraszeni plotkami, czarnymi wizjami niemal sci-fi, opowieściami o słynnym zgubionym portfelu) to po wszystkim wielu pomyślało: „a może warto było zostać?” 🙂