Wokół Rijeki: Istria i Wyspa Krk
Rijeka i okolice, Chorwacja | Podróż 66, Wpis 76
Chorwację najlepiej zwiedzać samochodem. Może to frazes, ale tutaj bardzo prawdziwy. Transport publiczny albo jest bardzo drogi (autobusy), albo ledwo funkcjonuje (kolej). Dlatego chcąc odwiedzić coś więcej niż najbliższą plażę, przyda się auto lub znajomi z autem. I tak właśnie, dzięki naszym znajomym w Rijece zwiedziliśmy Istrię i wyspę Krk, o czym poniżej.
Istria, największy półwysep Chorwacji
Istria to chyba jeden z ciekawszych regionów Chorwacji. Kiedyś kojarzyła mi się jedynie z Pulą i jej słynnym amfiteatrem z czasów starożytnego Rzymu. Jednak poza głównym miastem, Istria jest o wiele ciekawsza.
Półwysep zaczyna się już od przedmieść Rijeki, a właściwie od sąsiadującego z miastem kurortu Opatija. To takie urocze miasteczko z szeroką plażą, luksusowymi hotelami z widokiem na morze i masą sklepików i restauracji. To właśnie tutaj poszliśmy na pożegnalną kolację z naszymi znajomymi. Restauracja Roko serwuje pizzę i potrawy śródziemnomorskie, a cały proces przygotowania posiłku można obserwować zza szyby. Pizza z owocami morza była wyśmienita i co najważniejsze, wcale nie była droga, bo kosztowała jakieś 70 kun. Natomiast co do tutejszych hoteli, robią wrażenie nawet bardzo drogich.
Jadąc samochodem do Puli warto wybrać lokalną drogę, a nie autostradę. Stara wąska droga poprowadzona jest bowiem brzegiem morza i oferuje piękniejsze widoki. W dodatku można zatrzymać się na przykład w pięknej restauracji hotelu Flanona, położonej jakieś 250 m n.p.m. i podziwiać widok na zatokę Kvarner i wyspę Cres. Co ciekawe, tuż obok znajduje się elektrownia z gigantycznym kominem, jednak leży w czymś w rodzaju fiordu, tuż nad poziomem morza i otoczona górami wokół jest prawie niewidoczna.
Pula, amfiteatr i coś jeszcze
Największym miastem Istrii jest oczywiście Pula, chociaż ma tylko sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców, czyli tyle co Biała Podlaska. I to jest dobra skala jak na istryjskie warunki. Wszystkie najważniejsze obiekty można zwiedzić bowiem spacerując po mieście. Oczywiście zaczęliśmy od amfiteatru, jednej z najlepiej zachowanych aren z czasów rzymskich. Nie jest to obiekt tej skali, co Koloseum w Rzymie, ale w końcu Pula była mniej ważnym ośrodkiem od stolicy Imperium. Dziś obiekt służy różnego rodzaju koncertom i festiwalom. My akurat trafiliśmy na festiwal filmowy i środek areny zajmował wielki ekran. Sama okolica areny nie jest jednak zbyt reprezentacyjna, a wręcz wygląda na nieco zaniedbaną. I myślę, że w tej kwestii jest wiele do zrobienia.
Natomiast stare miasto w Puli prezentuje się już o wiele lepiej. Rozciąga się ono wokół zamku górującego nad miastem. Zamku to może za dużo powiedziane, bo budowla jest po prostu wenecką fortecą. Dziś służy jako świetny punkt widokowy. Jestem nawet pewien, że w oddali widać już samą Wenecję. Natomiast spacerując uliczkami starego miasta najbardziej utkwił mi w pamięci Łuk Sergiusza oraz Forum, czyli główny plac miasta, z pobliską Świątynią Augustusa. Widok na plac robi szczególnie wrażenie z gigantycznym zardzewiałym statkiem w tle, bowiem tuż obok działa stocznia. Zakład jest w trudnej sytuacji finansowej, więc nie wiadomo czy za parę lat nie podzieli losów Stoczni Gdańskiej, a na jego miejscu pojawią się luksusowe hotele.
Małe miasta z dużą historią
Wracając z Puli zajechaliśmy do Labinu. To górujące nad okolicą, położone na wzgórzu parę kilometrów od morza, małe miasto, oprócz swojego uroku ma także ciekawą historię. W 1921 r., gdy Labin był pod panowaniem Włoch, górnicy z pobliskiej kopalni ogłosili strajk i proklamowali Republikę Labińską. Niezależność trwała nieco ponad miesiąc, ale dziś wydarzenia te określane są jako pierwsze w historii powstanie antyfaszystowskie. O republice przypomina mała tablica na budynku w pobliżu głównego placu, z napisem Kova je nasa, czyli Kopalnia jest nasza.
Labin jest naprawdę romantycznym miastem, nieco żałuje, że zobaczyliśmy je dopiero nocą. Widok oświetlonego światłem księżyca miasta był piękny, ale niestety zdjęcia nie wyszły najlepiej. Poza Labinem w Istrii jest inne ciekawe miasto, Hum, z liczbą 28 mieszkańców określane jest najmniejszym miastem świata. Niestety nie odwiedziliśmy go ze względu na napięty plan leżenia na plaży. Ale jest to świetna okazja do powrotu.
Krk, największa wyspa Chorwacji
Wokół Rijeki jest naprawdę sporo do zobaczenia i nawet nie planowaliśmy zobaczyć wszystkiego. Dlatego świetnie, że nasi gospodarze postanowili zabrać nas jednego dnia na wyspę Krk. I to na najodleglejszy koniec tej wyspy, do miejscowości Baška.
Zanim jednak dojechaliśmy do Baški, musieliśmy dostać się na samą wyspę. Nie trzeba płynąć promem, gdyż wyspę z lądem łączy od wielu lat most. Trzeba natomiast za przejazd nim zapłacić 35 kun. Opłata pobierana jest tylko w jedną stronę, z lądu na wyspę. Podobnie jak na prom na duńską wyspę Fanø – skoro ktoś wjeżdża to musi też wyjechać, opłatę można więc pobrać od razu za przejazd w obie strony. No chyba, że ktoś odlatuje z wyspy, a właśnie na Krk zlokalizowane jest lotnisko dla Rijeki.
Z Krk związany jest najstarszy zabytek pisma głagolickiego. Kamienna tablica sprzed prawie tysiąca lat to jeden z najstarszych śladów pisma staro-cerkiewno-słowiańskiego, czyli słowiańskiego w ogóle. Oryginał przewieziono do Zagrzebia, a kościół w którym tablicę odnaleziono można zwiedzać i obejrzeć replikę. Trzeba tylko trafić na odpowiednią porę, bo to świątynia na uboczu i mało kto do niej zagląda. My nikogo z obsługi nie zastaliśmy. Tablicę świetnie wykorzystano jako atrakcję turystyczną. W wielu miejscach można spotkać kamienne rzeźby w kształcie liter alfabetu głagolickiego. Trochę się więc podszkoliliśmy z zakresu nikomu niepotrzebnych języków. W samej miejscowości Baška jest ogromna plaża z widokiem na kolejne wyspy, w tym na niezamieszkałą Prvić, na której znajduje się tylko mała latarnia morska. Jest tan bardzo chorwacko.
To tyle jeżeli chodzi o relację z wybrzeża, ale to nie koniec wpisów z Chorwacji. Zwiedziliśmy jeszcze Zagrzeb i Jeziora Plitwickie. O czym w kolejnych relacjach.
Oceny
- Pula 3***
- Labin 4****
- Baška 3***
| Rijekę i okolice odwiedziliśmy w dniach 21 lipca — 1 sierpnia 2018 r.
| Więcej zdjęć z podróży znajdziecie na Flickr
Czyli Chorwacja jest zupełnie jak Polska – najwygodniej zwiedza się ją samochodem 🙂
Temu krajowi się jednak poszczęściło – chociaż stosunkowo nieduży, to obszar Riwiery jest pokaźny!
Niestety tak, bez samochodu traci się mnóstwo czasu… i pieniędzy. Natomiast najbardziej żal mi kolei, bo niektóre linie biegną bardzo malowniczo. Może kiedyś doczekamy się pociągu jeżdżącego wzdłuż tego pięknego wybrzeża. To byłby strzał w dziesiątkę.