Chianti, lampredotto i krzywa wieża. Pozdrowienia z Toskanii
Toskania, Włochy | Podróż 85, Wpis 112
Moja definicja odpoczynku jednak nie jest do końca tożsama z wylegiwaniem się nad basenem. Po jednym dniu w Rimini przyszła pora na lepszą część wakacji. Teraz przede mną zwiedzanie miast, picie espresso w starych kawiarniach i przede wszystkim próbowanie dobrego jedzenia. Innymi słowy jechałem do Florencji, a potem w końcu miałem odwiedzić Pizę. To wszystko tak wyszło przypadkiem. Początkowo planowałem wrócić z Bolonii, ale jak szukałem biletów o lepszej porze, to trafiłem na tanie loty właśnie z Pizy. Pomyślałem, że muszę tę okazję wykorzystać.
Do piękne słonecznej Toskanii
Wszystko jednak mogło zacząć się lekkim falstartem. Włoskie pociągi przeważnie jeżdżą wzdłuż półwyspu, a nie w poprzek. Przejechanie przez Apeniny często zajmuje sporo czasu i wymaga przesiadek. Ja akurat miałem jechać w poprzek, jakieś sto kilometrów na zachód. W Rimini musiałem więc wsiąść do pociągu w stronę Bolonii, a następnie przesiąść się na regionalny pociąg do Florencji. Wciąż obowiązywały obostrzenia covidowe, które we Włoszech nie pozwalały na podróż pociągiem większej liczby pasażerów niż jest miejsc siedzących. Gdy przyszedłem na peron zrozumiałem, że to może stanowić mały problem. To była niedziela i najwyraźniej nie tylko ja chciałem opuścić Rimini. Peron pękał w szwach, a ja próbowałem zająć miejsce jak najbliżej krawędzi peronu. W dodatku pociąg, który podjechał nie był pusty. Udało mi się jednak trafić w pobliże drzwi i dość szybko zasiadłem na miejscu siedzącym. Kamień z serca i teraz tylko czekałem na odjazd.
Przesiadłem się w miejscowości Faenza, na pociąg którego trasa prowadziła przez malownicze tereny Apeninów Północnych. W pociągu pogawędziłem z miłym aptekarzem, który wracał w rodzinne strony. Pochodził z biednego południa, z Kalabrii. Wyjechał na studia do Mediolanu, po czym osiadł już na północy. Pan był tak miły, że oferował mi maseczkę standardu FFP2, bo miałem zwykła chirurgiczną i powiedział, że on jako aptekarz ufa tylko tym lepszym.
Wysiadłem na dworcu Firenze Santa Maria Novella, skąd miałem rzut beretem do centrum i do hotelu. Byłem już we Florencji dziewięć lat wcześniej. Z tego co pamiętam, noclegi były tak drogie, że uratowało nas spanie na Couchsurfingu. Tym razem pokój ze śniadaniem w hotelu niedaleko katedry kosztował połowę tego co nocleg w Rimini. Chyba pandemia zamieszała trochę w cenach i ludzie wybierali częściej morze niż miasta. Dla mnie to akurat lepiej.
Tam gdzie grasował Hannibal Lecter
W „Milczeniu Owiec” Hannibal Lecter chwalił się, że potrawy ze swoich ofiar popijał wykwintnym Chianti. To wino, które wywodzi się właśnie z Toskanii. To także w tym mieście Lecter osiadł po uciecze z więzienia, a z balkonu Pallazo Vecchio wyrzucił wypatroszone ciało inspektora policji. Florencja z filmu „Hannibal” to bardzo mroczne miejsce. Przedstawione przez amerykańskich filmowców z otoczką tajemniczości, pełne mrocznych uliczek, ale i pustego Piazza della Signoria, placu, który chyba zawsze jest pełen ludzi. Ciężko było mi tę wizję filmowców połączyć z prawdziwym miastem. Miastem, które jest zatłoczone, pełne turystów, ale też wciąż piękne i zachwycające. Słyszałem, że po Florencji organizowane są wycieczki śladami Hannibala Lectera. Co trochę mnie zaskoczyło, bo nic szczególnego w filmie nie zostało pokazane. Sama Florencja jest tak ciekawa i piękna, że takiej dodatkowej reklamy wcale nie potrzebuje.
W przeciwieństwie do Hannibala, mój pobyt we Florencji był bardziej słoneczny i mniej krwawy. Chociaż pierwszą potrawą do której się wręcz rzuciłem, było lampredotto. Panini, którego z pewnością Lecter nie próbował, bo wtedy rzuciłby bo to całe kanibalstwo w cholerę. Lambretto to bułka z mięsem z czwartej części żołądka krowy, typowe dla Florencji, chociaż spotkałem je kiedyś też w Mediolanie. Najwięcej lokali specjalizującej się w tej potrawie znalazłem w hali targowej Mercato Centrale i właśnie tam miałem okazję spróbować lampredotto podczas poprzedniej wizyty we Florencji. Przez te lata ten smak tak zapadł mi w pamięć, że nie mogłem ominąć nadarzającej się okazji do powrotu.
Widok za milion dolarów, kawa za jedno euro
We Florencji nauczyłem się jednej z ważniejszych zasad rządzących włoską gastronomią. I nie chodzi tu o coperto doliczane znienacka do rachunku. Przemiły Włoch goszczący nas podczas poprzedniej wizyty powiedział, że nawet w najlepszej kawiarni, na najważniejszym placu w mieście, tuż przy samej katedrze, espresso przy ladzie (czyli wł. banco) można zamówić za jedno euro, Po tych wszystkich latach chciałem sprawdzić czy cokolwiek się zmieniło poza podwyżką inflacyjną. Poszedłem więc do Caffè Scudieri wypić kawę z widokiem na florencką katedrę. Zapłaciłem za espresso jedno euro z groszami. Inflacja zadziałała, ale dalej kawa jest tańsza niż na stacji paliw w Polsce.
Florencja mimo tłumów turystów to jedno z najpiękniejszych miast Włoch i jedno z moich ulubionych. Uwielbiam niesamowity klimat na Piazza della Signoria, gdzie policja ściga za siadanie na płycie. Lubię ten widok na rzekę Arno i spacery przez Ponte Vecchio, czyli słynny most zabudowany przez stragany z biżuterią. Jednak wręcz kocham widok ze schodów przy Piazzale Michelangelo. To właśnie tam przy zachodzie słońca gromadzą się tłumy popijające aperol spritz, piwo lub wino i podziwiają tę przepiękną panoramę Florencji.
I co z tą krzywą wieżą?
Następnego dnia po śniadaniu w uroczym hotelu Rex, poszedłem jeszcze do hali targowej na ostatnie lampredotto i ruszyłem na dworzec kolejowy. Kupiłem bilet do Pizy, gdzie w końcu miałem zobaczyć tą słynną krzywą wieżę. Piza to małe miasto, zamieszkuje je jakieś dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi, a mimo to ma lotnisko, z którego wieczorem miałem odlecieć do Krakowa. Co ciekawe z dworca kolejowego jest bliżej do terminala niż na krzywą wieżę, jednak ostatecznie i tak wszystko jest w zasięgu kilkunastu minut spacerem.
Początkowo nie byłem pewny czy chcę wychodzić na wieżę, czy tylko zrobić sobie przy niej zdjęcie. Jednak jak ją ujrzałem i zobaczyłem jak duży jest ten przechył, stwierdziłem, że takiej okazji nie można przegapić. I miałem trochę szczęścia, bo był przecież środek wakacji, a jak dotarłem do kasy okazało się, że zostały ostatnia miejsce na wieczorne wejścia, która pozwalały mi jeszcze bezpiecznie dotrzeć na swój lot. Wydałem więc te kilkanaście euro za bilet i poszedłem do miasta coś zjeść w oczekiwaniu na swoje wejście.
Trafiłem akurat na porę, w której restauracje się zamykały, albo oferowały tylko napoje. Pomyślałem, że Piza to jednak turystyczne miasto i coś w końcu zjem. Ileż ja się nachodziłem żeby w końcu trafić do otwartej pizzerii… W pewnym momencie miałem już wizję, że zjem coś dopiero w nocy, jak wrócę do domu. Z włoską gastronomią nie ma żartów. Ostatecznie udało mi się jednak znaleźć pizzerię otwartą w tej porze niegodnej Włocha. Nie miałem już jednak zbyt dużo czasu na zwiedzanie Pizy i ruszyłem prosto w stronę wierzy, a właściwie katedry. Bo bilet pozwalał też na wejście do tutejszego duomo.
W końcu przyszła moja kolei i wszedłem do wieży. Pierwsze wrażenie? Czemu ona jest pusta?! Naprawdę cała wieża jest wypatroszona w środku i zostały jedynie schody przy ścianach. Nie wiem czy tak było od początku, czy to ma pomóc w ratowaniu wieży. Drugie wrażenie było takie, że ten przechył rzeczywiście da się odczuć. Im wyżej tym bardziej ma się wrażenie, że coś jest nie tak z naszym podłożem. Na samej górze czekała wisienka na torcie. Przepiękny widok na Pizę, lotnisko i spory fragment Toskanii. Czy było warto? Jak najbardziej, Żałowałbym, gdybym na wieżę nie poszedł.
Prosto z wieży ruszyłem na lotnisko spacerem. Zajęło mi to jakieś czterdzieści minut. Czyli tak jak zacząłem ten pobyt spacerem z lotniska do centrum Pescary, tak teraz skończyłem go spacerem na lotnisko w Pizie. Kocham za to te mniejsze włoskie miasta. A co do podsumowań, to był mój drogi pobyt w Toskanii, ale wciąż marzę o tym by wypożyczyć tu auto i pojeździć parę dni, zajrzeć do Sieny i wielu pomniejszych miasteczek. Może następnym razem.
| We Florencji i Pizie byłem w dniach 1-2 sierpnia 2021 r.
| Więcej zdjęć z tej podróży na Google Zdjęcia
Najnowsze komentarze